Zofia Piłasiewicz, Ślad tygrysicy. Powieść. Seria: Proza ze Ściany Wschodniej, tom 3

Pierwotna cena wynosiła: 52,90 zł.Aktualna cena wynosi: 30,90 zł. z VAT

Najniższa cena z 30 dni: 30,90 .

Liczba stron: 254
Rok wydania: 2024, wydanie I
ISBN: 978-83-971524-1-0
Ilustrowana: NIE
Format: 13 cm x 19,5 cm, oprawa miękka ze skrzydełkami lub wersja elektroniczna (epub/mobi)
Status: Dostępna; wysyłka w 24 godziny + czas dostawy

Opis

Proza ze Ściany Wschodniej
Czy krajobraz, na jaki patrzymy za oknem, ma wpływ na to, kim jesteśmy, na nasze życiowe wybory? Na to, o czym i jak piszemy? Człowiek nie istnieje przecież bez kontekstu… Proza ze Ściany Wschodniej. Tom 3. Poczytaj, poszukaj odpowiedzi…

O KSIĄŻCE:
Weronika – nauczycielka z małego miasteczka gdzieś na wschodzie Polski i Wiera – tajemnicza Rosjanka, połączone za sprawą przypadkowych zdarzeń, wyruszają w niecodzienną podróż przez tajgę, krainę nieokiełznanej, dzikiej przyrody, której gospodarzami są syberyjskie tygrysy. Wędrówka staje się doświadczeniem inicjacyjnym, zmieniającym wewnętrznie obie kobiety. Każda z nich, na swój własny sposób, dociera do wewnętrznej siły drzemiącej w każdej z nich, pokonując lęki i fobie.
Za sprawą niewielkich figurek tygrysa z jadeitu odkrywa się warstwa historyczna powieści, gdzie losy młodego polskiego inżyniera, Ksawerego, pracującego przy budowie Kolei Transsyberyjskiej, splatają się z losami Michała
Jankowskiego, polskiego zesłańca i badacza Dalekiego Wschodu z przełomu XIX i XX wieku.
Zgrabnie poprowadzona narracja wprowadza czytelnika w awanturniczy świat przygód i fascynującej natury dalekowschodniej tajgi.

OD AUTORKI:
Kiedy podróżowałam po tajdze, wrażenia i doznania tamtejszej przyrody, tego ogromnego, samoodnawiającego się organizmu, który nazywamy tajgą, były tak silne, że sprowokowały mnie do pisania książek, początkowo jako formy odreagowywania emocji i przeżyć. Najpierw była to literatura faktu. Teraz przyszedł czas na powieść, w której zarówno zasłyszane, jak i wymyślone przeze mnie historie splatam z losami prawdziwych postaci, a wszystko to z tajgą w tle, bo cała opowieść zanurzona jest w tym fascynującym świecie dzikiej, nieokiełznanej przyrody… Jeśli lubicie dziewiczą przyrodę, wciągającą fabułę z wielką i małą historią oraz wątkiem miłosnym w tle – ta powieść będzie dla Was… Zanurzcie się w ten świat razem ze mną. Zapraszam do podróży!
Zofia Piłasiewicz

O AUTORCE:
ZOFIA PIŁASIEWICZ – podróżniczka, autorka książek: Syberyjski sen. Opowieść bezdrożna, Gruzja. W pół drogi do nieba, Podróż, tomiku wierszy Ćwiczenia z pamięci oraz poematu Rzeka. Opowieść Czarnej Hańczy. Lubi być w kontakcie ze sobą, ludźmi i światem. I wsłuchiwać się w naturę.

FRAGMENT KSIĄŻKI:
„Teraz jej wzrok przyciąga maleńka rzeźba mandżurskiego tygrysa z jadeitu. Wyrzeźbiony zwierz ma przykurczone nogi i z otwartą paszczą wyraźnie szykuje się do skoku.
Bierze do ręki małego zwierza i zamyka go w dłoni. A gdyby tak pojechać tam, skąd ten zwierz przybył? No, bynajmniej nie do Korei Północnej, ale tam, skąd ten list został wysłany, na sam koniec Eurazji, nad Pacyfik, do Władywostoku?
– Zwariowałaś?! – skwitował Patryk.
– Może! Ale potrzebuję zmiany w życiu. Podróż wydaje mi się dobrym kierunkiem – rozmarzyła się Weronika.
– Ale dlaczego tam? – usilnie dopytuje Patryk. – Wyczarterujmy jakiś jacht na Morzu Śródziemnym i pokręćmy się między wyspami greckimi. Będziesz miała podróż i oboje odpoczniemy. A może i Kuba, i ta jego Hania popłyną z nami?
Weronika zamyśla się na chwilę… Fajnie byłoby, żeby spędzili trochę czasu wszyscy razem, pożeglowali po ciepłych wodach… Ale też czuje, że to nie do końca to, czego pragnie. Nie! Sama chce zmierzyć się z podróżą w nieznane, a na wyspach greckich już zdarzało się im bywać, kiedy Kuba był w podstawówce. To były wspaniałe wyjazdy – piękne plaże, zwiedzanie… I te kolory. Teraz potrzebuje jednak czegoś innego. Czegoś, co obudzi ją z jej przymglonego świata. Ściska w dłoni mocno figurkę tygrysa. „Pomóż mi” – mówią jej myśli.
– Znam rosyjski, więc nie będzie kłopotów z porozumiewaniem się, zobaczę coś nowego. Pomyśl. Na początku XX wieku mój pradziadek tam był, walczył, był ranny i mimo okropności wojny pisał, że kiedyś zabierze tam rodzinę, żeby razem mogli spojrzeć na ocean. Jedź ze mną! – prosi cicho.
– To były słowa zmęczonego okropnościami wojny żołnierza. My żyjemy w innych czasach, a tam już niczego ciekawego nie ma. Kompletnie mnie tam nie ciągnie. To kraniec świata, prawdziwa Ultima Thule . Nie, zdecydowanie nie! Wolę zostać tutaj i korzystać z pogody. Poza tym, sama wiesz, że latem mam pracę w ośrodku jako instruktor żeglarstwa dla młodzieży.
– Kraniec świata? Jaki kraniec świata, przecież każde dziecko wie, że Ziemia jest okrągła – próbowała żartem rozładować napięcie. – A praca w wakacje? Przecież nie musisz tego robić.
– Nie, ale to lubię i żadna podróż nie jest mi potrzebna.
– A mi tak! – wyrwało się Weronice, zanim podniosła głowę i spojrzała hardo w oczy mężowi.
Gdzie podziało się ich dawne zauroczenie, ta ciągła konieczność wzajemnego dotykania się, przytulania, jakby świat bez dotyku drugiego był nic niewart albo groził czymś strasznym i bezwzględnym? Jakby to było tajemne sprzysiężenie ich dwojga przeciwko całemu światu, jakby tylko oni mieli klucz do miłości. Nagle, po dwudziestu pięciu latach ten klucz gdzieś się zawieruszył. Tylko gdzie? Jaki popełnili błąd?

– To jedź! Ale na mnie nie licz! – podniesiony głos i odwrócona głowa świadczyły o tym, że to koniec dyskusji i żadna siła nie wyciągnie Patryka w żadną podróż, która nie byłaby żeglowaniem”.